Sporo naszych wycieczek kręci się wokół południowych rubieży i okolic Cieszyna. Dlatego tym razem proponujemy kierunek północny. Jak zwykle wytyczanie trasy rozpoczynamy od miejsca, w którym przyjezdni mogą bezpiecznie pozostawić swoje samochody i ruszyć w trasę. W przypadku wycieczki, na którą chcemy was zabrać, proponujemy start przy Hali Widowiskowo-Sportowej, za którą znajduje się dosyć duży, bezpłatny parking, na którym zwykle znajdzie się kilka wolnych miejsc. Swoją drogą to również dobry punkt wyjściowy dla zmotoryzowanych turystów, którzy pieszo chcą zwiedzić cieszyńską starówkę.
Ruszamy spod cieszyńskiego zamku
Z parkingu wjeżdżamy na al. Piastowską kierując się w stronę mostu Przyjaźni i po drodze delektując się widokiem płynącej Olzy oraz ciekawymi beczkowatymi ławkami, które stanowią element Open Air Musem. Jeżeli traficie tu kiedyś wieczorem, gdy ławki są podświetlone, warto przejść się na drugi brzeg rzeki i skadrować kilka ujęć tych szczególnie fotogenicznych konstrukcji.
Po dotarciu do mostu (uwaga: ze względu na budowę centrum informacyjnego kilkadziesiąt metrów trzeba będzie prowadzić rower) kierujemy się w ulicę Zamkową a potem zgodnie z zamieszczoną na końcu tekstu mapą wjeżdżamy kolejno na ulice Michejdy i Benedyktyńską. Poruszamy się w ruchu ogólnym, więc jeżeli jesteście z dziećmi, zachęcamy do przeprowadzenia rowerów na tym odcinku. Natomiast na wiodącym wzdłuż torów Czarnym Chodniku samochodów raczej nie uświadczymy, bo w większości jest wyłączony z ruchu samochodowego.
Na ul. Hajduka i Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego co prawda jedziemy dalej ścieżką rowerową, jednak ze względu na konieczność przecięcia ruchliwego ronda trzeba zachować ostrożność. Wkrótce ścieżka rowerowa kończy się, ale można poruszać się dalej wydeptaną przez mieszkańców dziką ścieżką, która prowadzi do przejścia kolejowego. Uwaga: jeżeli ziemia jest podmokła, należy zastanowić się, czy nie lepiej pojechać dalej do ul. Bielskiej i ominąć ten fragment. Jeżeli jednak jest w miarę sucho, warto przemęczyć się tym stumetrowym bezdrożem, bo w rezultacie docieramy do kolejnego fragmentu ul. Czarnych Chodnik, którą kontynuujemy jazdę wzdłuż Bobrówki.
Podążając ulicą Brodzińskiego mijamy centrum handlowe (tu znowu trzeba przez chwilę prowadzić rower chodnikiem) by za stacją benzynową znowu wjechać na ścieżkę prowadzącą wzdłuż rzeki, którą docieramy aż do skrzyżowania ul. Bielskiej z Ustrońską. Cały opisany dotychczas odcinek może wydawać się dosyć skomplikowany, ale prowadzimy trasę w ten sposób, żeby maksymalnie uniknąć poruszania się razem z samochodami. Osoby, którym to nie przeszkadza i które jednocześnie wolą unikać jazdy terenowej, polecamy skorzystanie z “szosowego” wariantu trasy, który zamieszczamy na drugiej mapce na końcu tekstu.
Aby wjechać w ul. Ustrońską przeprowadzamy rowery przez przejście dla pieszych i kontynuujemy jazdę tą drogą. W pewnym momencie zauważamy, że droga asfaltowa skręca w prawo, natomiast na wprost nas pojawia się szlaban i znak zakazu wjazdu. Dotarliśmy właśnie do nieczynnego odcinka ul. Ustrońskiej, który jednak jest dostępny dla pieszych i rowerzystów. Tu kolejne ostrzeżenie – podłoże na tym odcinku jest w fatalnym stanie, w wielu miejscach wystają kamienie i bywa ślisko. Jeżeli więc chcemy uniknąć tych niedogodności, wybieramy wariant szosowy. Natomiast wytrwałych czeka nagroda w postaci przejażdżki bardzo ładną (choć zaniedbaną) aleją z pięknym widokiem na szczycie podjazdu. Warto wspomnieć, że trwają przymiarki do rewitalizacji tego odcinka w ramach projektowanej trasy 604, która połączyć Cieszyn z Ustroniem i Bielsko-Białą.
W stronę Gumien i Kostkowic
Po pokonaniu górskiego odcinka ul. Ustrońskiej docieramy do stawów w Gułdowach. Tu kierujemy się dalej wzdłuż stawów (kolejny gruntowy odcinek – uważajcie na błoto tuż przed ul. Wiślańską), aby ostatecznie wjechać na ul. Mleczną. Każdy, kto tędy jechał potwierdzi, że warto się przemęczyć i dotrzeć w to miejsce. Bo oto znajdujemy się na mało ruchliwym asfaltowym odcinku, który po kilkuset metrach zwęża się i niespiesznie snuje wzdłuż potoku Kraśnianka. Znajdujemy też liczne dowody, że nazwa ulicy jest nieprzypadkowa, bo po obu stronach mijamy gospodarstwa rolne, więc i pasących się krów nie brakuje. Ulica Mleczna łagodnie wznosi się w górę i ani się obejrzymy, a jesteśmy w pobliżu tunelu pod drogą ekspresową S52.
Stąd już tylko parę metrów do ul. Dolnej w Gumnach, którą znowu wspinamy się w stronę ul. Wichrowej. Końcówka tego odcinka to kilkusetmetrowy podjazd wynagradzany pięknym widokiem na gumieńskie i kostkowickie pola. Widok staje się jeszcze bardziej rozległy, gdy wjedziemy na ul. Beskidzką a potem Miodową. Tu warto zatrzymać się na parę sekund, by docenić panoramę Beskidów z górującą na pierwszym planie Czantorią. Największe wzniesienia na trasie mamy już za sobą a od tego momentu czeka nas długi odcinek w dół i jazdy po płaskim.
Ulicą Mleczną zjeżdżamy (uwaga, jest dosyć stromo) aż w dolinę Kostkowic, gdzie zdecydowanie warto wjechać na ul. Rzeczną. Jeszcze parę lat temu kończyła się ona ślepo, ale w 2021 gmina Dębowiec wybudowała tam kilkusetmetrowy łącznik do ul. Dębowej. Dzięki temu można teraz z Kostkowic wygodnie, z dala od ruchu samochodowego dojechać prawie do centrum Dębowca.
Po jod do Dębowca
A tam natrafiamy na bardzo sympatyczną tężnię solankową otoczoną miniparkiem, w którym można chwilę wypocząć na ławeczce lub wypić dobrą kawę z ciastkiem w kawiarni Mikroklimat. To miejsce zdecydowanie polecamy na chwilę relaksu w ramach pierwszego wypoczynku na trasie. W pobliżu są też dwa sklepy spożywcze, gdzie w razie potrzeby można uzupełnić płyny i przekąski.
Najodowani, naselenowani i nabromowani po pobycie w tężni ruszamy w dalszą drogę w stronę Kończyc Wielkich. Jedziemy niedawno wyremontowaną ul. Katowicką. Trasa jest bardzo widokowa, bo najpierw jedziemy wśród pól a potem docieramy do lasu. Niestety ma też swoje minusy – droga ma nową nawierzchnię, na długim odcinku prowadzi prosto jak strzała a teren jest niezabudowany. To prowokuje wielu kierowców do szybkiej jazdy, co nie jest zbyt komfortowe i bezpieczne dla rowerzystów.
Jeżeli ktoś chce uniknąć tego odcinka, można zmodyfikować trasę skręcając w Kostkowicach na Samlowiec i ulicami Samlowiec a potem Kostkowicką dotrzeć do stacji benzynowej na Babilonie. Niestety będzie to oznaczało ominięcie punktu wypoczynkowego przy tężni.
Tak czy inaczej docieramy na Babilon (do Babilonu?), skąd przyjemnym zjazdem szybko szusujemy do centrum Kończyc Wielkich. Tu z pewnością warto zatrzymać się przy zabytkowym drewnianym kościele św. Michała Archanioła. Jeśli tylko będzie otwarty, koniecznie wstąpcie do środka. Jest to największy kościół drewniany na Śląsku Cieszyńskim.
Kończyce Wielkie i Małe, równie wspaniałe
Po kilkuset metrach docieramy do kolejnej atrakcji historycznej, jaką niewątpliwie jest pałac w Kończycach Wielkich. Ten obiekt o bogatej historii lata świetności ma już za sobą. Za komuny i jeszcze kilka lat po jej upadku znajdował się tu dom dziecka, więc jak można się domyślać, inwestycje ograniczano do prac zabezpieczających. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych. Nowy właściciel ma wielkie plany co do rozwoju tego miejsca, czego dowodem jest założona kilka lat temu winnica i stowarzyszenie Cieszyński Szlak Wina.
Po opuszczeniu okolic pałacu czeka nas dosyć wymagający podjazd w stronę Folwarku Karłowiec, dawnej stadniny koni przerobionej obecnie na gospodarstwo agroturystyczne. Po jego minięciu skręcamy w ulicę Górną i praktycznie cały czas zjeżdżając docieramy do rozłożonego nad stawem pięknego renesansowego zamku w Kończycach Małych. Tu natrafiamy na kolejną okazję dla głodomorów, by się posilić – na terenie zamku działa restauracja Gościniec u Noszaka.
Lepiej jednak zbytnio się nie najadać, bo mamy jeszcze sporo do przejechania. Malowniczymi lokalnymi dróżkami docieramy do Kaczyc, gdzie można zwiedzić kolejny uroczy drewniany kościółek. Warto też pamiętać, że w Kaczycach prawie do końca minionego wieku funkcjonowała kopalnia Morcinek. Większość jej infrastruktury wyburzono a szyby zasypano. Mimo to wciąż jest tu sporo pozostałości dla wielbicieli turystyki przemysłowej spod znaku Industriady a sceneria przypomina chwilami ujęcia z Czernobyla. Trzeba tylko uważać, żeby nie trafić na odbywające się tu czasami wyścigi samochodowe. W każdym razie w ramach tej wycieczki rowerowej nie będziemy się zapuszczać w okolice dawnej kopalni.
Przez granicę do Karwiny
A z Kaczyc już niecały kilometr do polsko-czeskiej granicy, którą dotrzemy wprost do przemysłowej Karwiny. Przejście graniczne rozpoznamy dzisiaj w zasadzie tylko po tablicach informujących, że opuszczamy Polskę i wkraczamy do Czech. Zawsze mijam to miejsce z uśmiechem na twarzy i pewnym niedowierzaniem, że nie muszę się zatrzymywać, legitymować i tłumaczyć “po co”, “na co” i “co wiozę”. Oby tak było już zawsze. A posiadacze dwóch kółek zwrócą uwagę na jeszcze jeden element – tuż za granicą umieszczone są duże tablice informacyjne dla rowerzystów. Prawie tak duże, jak dla kierowców. Czyżby świadczyło to o tym, że w Czechach cykliści traktowani są z równą uwagą jak użytkownicy samochodów?
Ale my tu gadu, gadu a niespodziewanie jesteśmy już prawie w środku Karwiny. Samo miasto a zwłaszcza jego starówka, zamek i przyzamkowy park z pewnością zasługują na oddzielną wycieczkę. My jednak ominiemy ścisłe centrum zbliżając się możliwie szybko do Olzy, by jej wałami dotrzeć do mostu w Darkowie. W rezultacie do przejechania będzie niewielki kawałek ścieżką po wale. Polecamy ten wariant, bo ścieżka jest dobrze utwardzona (a raczej wydeptana) a ten odcinek zapewnia piękny widok na darkowski most. Jeżeli jednak ktoś woli poruszać się główną drogą, może dalej kierować się ul. Polską w stronę centrum, co przedstawiono na wariancie szosowym. Warto też dodać, że poruszając się wzdłuż ul. Polskiej natrafimy na kolejną warty grzechu przystanek gastronomiczny, czyli restaurację “Owieczka”. Znamy kilku bywalców, dla których to miejsce jest obowiązkowym punktem kontrolnym na trasie.
Może nasze morze?
Most w Darkowie to bardzo ważny punkt na naszej trasie. Po pierwsze, sam w sobie jest bardzo ciekawą konstrukcją. Po drugie, stanowi lokalną atrakcję turystyczną. Poruszają się nim tylko piesi i rowerzyści, rozmieszczono też ławeczki, co sprawia, że spotkamy tu wielu spacerowiczów. Po trzecie, jest to pierwsza przeprawa na Olzie za Cieszynem. Jeżeli więc chcemy przedostać się na jej lewy brzeg przed powrotem do punktu startowego, mamy teraz jedyną okazję. W przyszłości ta sytuacja prawdopodobnie się zmieni, ponieważ w Pogwizdowie projektowana jest nowa kładka pieszo-rowerowa.
Będąc w Darkowie szkoda by było ominąć bardzo sympatyczne miejsce, jakim jest Darkowskie Morze. Krótki postój a przynajmniej przejażdżkę wokół polecamy zwłaszcza w gorące dni. Nad sztucznym zalewem, utworzonym na terenach pokopalnianych, stworzono ładną plażę, na której można bezpłatnie poleżeć na słońcu i wykąpać się. Gdyby nie wyłaniające się na horyzoncie kominy i szyby kopalniane, można by tu poczuć się jak na Mazurach. W roku 2022 dokończono też asfaltową pętlę wokół zalewu. Nawet jeżeli nie planujecie kąpieli, warto nadłożyć kilka kilometrów i przejechać się w tej przyjemniej okolicy.
Kierunek Łąki
Ukojeni szumem fal wracamy w stronę mostu na Olzie, gdzie rozpoczyna się bardzo ładna droga dla rowerów. Szczególnie malowniczy jest jej pierwszy fragment, na którym poruszamy się wzdłuż koryta Olzy. Dalej ścieżka zbliża się do ruchliwej drogi 67 łączącej Cieszyn z Karwiną, ale pozostaje bezpieczna, ponieważ jest oddzielona od ruchu samochodowego barierami energochłonnymi. Trzeba tylko uważać na jeżdżących szybko w obu kierunkach rowerzystów, bo trasa jest dosyć popularna również wśród szosowców.
Przed Łąkami ścieżka znowu oddala się od drogi trzymając się wału. Niestety nie ma kontynuacji w stronę Cieszyna. Musimy ponownie wrócić do drogi głównej, przejechać w pobliżu kościoła w Łąkach i przeciąć tory kolejowe.
Coś dla prasłowiańskich wędkarzy
Następnie skręcamy w ulicę Ke Statku ruszamy wzdłuż torów w kierunku Archeoparku Kocobędz-Podobora i Rybnego Domu. To kolejne dwie atrakcje na trasie, dla których warto zaplanować oddzielną wycieczkę. Szczególnie pierwszy obiekt wzbudzi emocje najmłodszych, zwłaszcza tych, którzy interesują się zamierzchłymi, prasłowiańskimi czasami. Drugi, czyli Rybny Dom, usatysfakcjonuje akwarystów, wędkarzy i smakoszy, słowem wielbicieli ryb we wszystkich postaciach.
Zatrzymując się w pobliżu Rybnego Domu warto zastanowić się nad dalszą trasą. Możemy szybko dojechać do Czeskiego Cieszyna, ale poruszając się w ruchu ogólnym. Początkowo pojedziemy dosyć szerokim poboczem, ale im bliżej miasta, tym bardziej się ono zwęża, aż w końcu zanika. W dużym ruchu samochodowym jazda może być niezbyt przyjemna i mało bezpieczna. Alternatywa, którą zalecamy to skręcenie w ulicę Lesni i okrążenie Kocobędza “od góry”. Wiąże się to niestety z dosyć stromym podjazdem i dodatkowymi kilometrami. Do wyboru tego wariantu może nas też zniechęcać kilkadziesiąt kilometrów, które mamy już w nogach.
Niestety obecnie nie ma w tym miejscu zbyt wielu alternatyw. Sytuacja zmieni się, jeżeli powstanie wspomniany wcześniej most w Pogwizdowie. Umożliwi on przejazd na polską stronę dokładnie w miejscu, w którym obecnie kończy się droga dla rowerów w Łąkach. Podobno są też plany przedłużenia ścieżki wałem od Łąk wzdłuż Olzy aż do Czeskiego Cieszyna. To oznaczałoby powrót do zaniechanej koncepcji z 2012 roku. Niewątpliwie ostatnie rozwiązanie byłoby najwygodniejsze dla rowerzystów.
Niezależnie od tego, czy wybierzemy jazdę główną drogą, czy wzgórzami okrążymy Kocobędz, w końcu dotrzemy do centrum Czeskiego Cieszyna. Można tu skierować się na rynek, my jednak polecamy drogę przez urokliwy park Masarykowe sady. Dotrzemy nim aż do brzegów Olzy, gdzie przed naszymi oczami ponownie wyłonią się zamkowe stoki i ławeczki Open Air Muzeum. Stąd już tylko parę kroków do zakończenia naszej wycieczki.
Piotr Stokłosa
Konsultacja trasy – Szymon Wąsowicz.
Ślad trasy – wersja podstawowa (z odcinkami szutrowymi i gruntowymi)
Ślad trasy – wersja szosowa
Naprawdę, super się czytało. Teraz trzeba przejechać.
Piotrze trasa piękna od siebie dodam że można fajnie przejechać przed Babilonem w prawo na Rudnik boczna droga i wlecieć do Konczyc całkowicie omijając główne drogi. Trasa z Graniczna do Zamkowa
Trasa 6,8 km • 33:43 min
https://mapy.cz/s/jupeporuju
Bardzo fajny bonus. Dzięki Marku!