Dużo mówi się o tym, że dobra infrastruktura rowerowa jest kluczowa, aby zachęcać mieszkańców miast do przesiadania się z samochodów na rowery. Jednak pojęcie infrastruktury utożsamiamy zwykle ze ścieżkami rowerowymi, ewentualnie ze stojakami w pobliżu miejsc użyteczności publicznej. A przecież to nie wszystko.
Piwnica czy balkon? Kiepska alternatywa
Jednym z ważniejszych utrudnień, z którym stykają się szczególnie osoby mieszkające w budownictwie wielorodzinnym, jest konieczność wnoszenia dwóch kółek do piwnic lub nawet zlokalizowanych na wyższych piętrach mieszkań. Osoba przechowująca rower w takich warunkach mając do wyboru samochód, który stoi wygodnie zaparkowany tuż przy drodze, lub wymagające wysiłku noszenie nieporęcznego roweru, zwykle wybierze pierwszy z wymienionych środków transportowych.
W ostatnich latach przechowywanie rowerów w nieprzystosowanych do tego celu piwnicach lub na balkonach zaczęło wiązać się z jeszcze jedną niedogodnością. Coraz więcej osób kupuje ciężkie, ważące po trzydzieści kilogramów elektryki. Wytaskanie takiego sprzętu nawet z piwnicy (nie mówiąc o znoszeniu z czwartego piętra) to prawdziwe wyzwanie, które dodatkowo zniechęca do poruszania się rowerem na co dzień.
Problem staje się podwójnie palący, gdy weźmiemy pod uwagę, że z rowerów elektrycznych najchętniej korzystają osoby starsze lub o gorszej kondycji fizycznej, dla których wyprowadzenie pojazdu przed budynek bywa poważnym wysiłkiem i często muszą angażować do pomocy swoich sąsiadów lub rodzinę.
A więc może “naziemny garaż”?
W niektórych polskich miastach już dostrzeżono opisaną potrzebę i na osiedlach zaczęły pojawiać się pierwsze wiaty. Przykładem może być Wrocław, w którym wybudowano dotychczas osiem takich schowków a planowane są kolejne. Co ciekawe, wrocławianie sami mogą zgłaszać potrzebę ich wykonania. Podobne inicjatywy podjęto również w mniejszych miejscowościach, takich jak Śrem, Świdnik czy Grodzisk Mazowiecki. Ciekawe rozwiązanie, czyli dwupoziomową wiatę rowerową udało się też wybudować w Rzeszowie ze środków budżetu obywatelskiego.
Jak ważny to problem, pokazuje historia, która wydarzyła się dwa lata temu temu w Rybniku. Tamtejszy samorząd zdecydował o wybudowaniu w pobliżu dworca PKP schowków na rowery. W założeniu miały one służyć rowerzystom, którzy docierają na stację kolejową i ruszają dalej pociągiem. Po pewnym czasie okazało się jednak, że schowki w dużym stopniu „zawłaszczyli” mieszkańcy pobliskiego osiedla. Odkryli, że jest to bardzo wygodny sposób przechowywania sprzętu, pozwalający uniknąć opisanych wcześniej niedogodności. W ramach walki z tym zjawiskiem władze Rybnika musiały wprowadzić system rezerwacji elektronicznych i zakaz pozostawiania rowerów w schowkach na noc. Oczywiście walczenie z podobnymi zachowaniami jest stawianiem sprawy na głowie – zamiast tego należałoby zaproponować mieszkańcom alternatywę w postaci przeznaczonych tylko dla nich miejsc, dostępnych przez cały czas za niewielką opłatą.
Inna zabawna historia wydarzyła się niedawno na jednym z gdańskich osiedli. Spółdzielnia wybudowała tam mieszkańcom wiatę na rowery, ale jednocześnie zapowiedziała, że z uwagi na duże zainteresowani odbędzie się losowanie osób uprawnionych do korzystania z niej. Jak można było przypuszczać, takie podejście spotkało się z protestami.
Rower musi być bezpieczny
Mówiąc o wolno stojących wiatach, które zwykle są dosyć lekkimi, stosunkowo łatwymi do sforsowania konstrukcjami, trzeba zwrócić uwagę na kwestię bezpieczeństwa. W Internecie można znaleźć wiele ciekawych rozwiązań na zabezpieczanie roweru przed kradzieżą. Niestety to często nie wystarcza, bo chociaż całego roweru nie uda się wynieść, wciąż możliwe są kradzieże drobnych elementów lub po prostu akty wandalizmu.
Rowery, a w szczególności elektryki, są coraz droższe. Dlatego niewiele osób zdecyduje się na umieszczenie ich w słabo zabezpieczonym schowku, do którego stosunkowo łatwo się włamać. Również coraz mocniejsze zapięcia rowerowe nie chronią w pełni przed zdeterminowanym złodziejem zaopatrzonym w nożyce do linek lub szlifierkę kątową. Kluczowe jest więc, aby tego typu pomieszczenia były objęte monitoringiem przemysłowym, zapewniającym szybką interwencję straży miejskiej lub innej służby w przypadku zagrożenia.
Lepszym zabezpieczeniem zarówno przed kradzieżą jak i oddziaływaniem środowiska (zimno, wilgoć itp.) z pewnością byłoby tworzenie przechowalni rowerów w istniejących budynkach. Prawdopodobnie istnieje spory potencjał dla takich rozwiązań, bo często w pobliżu osiedli znajdują się niewykorzystane lokale, pomieszczenia techniczne lub piwnice z wygodnym dostępem (bez schodów).
Na marginesie warto zwrócić uwagę, że odpowiednie zabezpieczenie rowerów powinno być zapewnione również w miejscu docelowym. Co z tego bowiem, że nasz rower będzie bezpieczny miał zapewniony bezpieczny “nocleg”, jeżeli wciąż pozostanie niepewność co do jego losu w czasie, gdy jesteśmy w szkole, pracy lub na zakupach.
Czas na zmiany
Przyzwyczailiśmy się już do widoku garaży samochodowych na osiedlach. Dlaczego więc nie wprowadzić możliwości parkowania w podobny sposób rowerów? Zachęcajmy spółdzielnie oraz wspólnoty mieszkaniowe do budowania schowków przy blokach, stawiajmy wiaty, wykorzystujmy nieużywane lokale albo nawet bierzmy sprawy we własne ręce i wynajmujmy na spółkę z sąsiadami jeden garaż, w którym zmieści się kilkanaście rowerów, co również pozwoli zminimalizować koszty.
12 czerwca odbędzie się walne zebranie największej cieszyńskiej spółdzielni mieszkaniowej „Cieszynianki”. To świetna okazja, żeby jej członkowie poruszyli tę kwestię i zachęcili zarząd spółdzielni do tworzenia osiedlowych przechowalni rowerów.
Piotr Stokłosa
Najnowsze komentarze