Czy dotarcie z Cieszyna do źródeł Olzy wymaga wspinaczki przez Kubalonkę? Jeżeli ktoś nie czuje się rowerowym góralem, może przetestować prostszy wariant. W tym celu wystarczy wybrać się w okolice Jabłonkowa a stamtąd przyjemną, asfaltową, leśną drogą dojechać aż pod samą Gańczorkę.
Przedstawiona w tym wpisie trasa ma długość 30 kilometrów i jest wycieczką typu “tam i z powrotem”. W tej okolicy jest też możliwe wytyczenie trasy w formie pętli, ale z uwagi na ukształtowanie terenu wiąże się to z pokonywaniem sporych przewyższeń. Dlatego chcąc utrzymać stosunkowo łatwy poziom tej wycieczki (na całym odcinku i tak trzeba się wspiąć ok. 280 metrów w pionie), postanowiliśmy trzymać się jak najbliżej rzeki, co oznacza konieczność powrotu tą samą trasą. Z drugiej strony drogę powrotną pokonamy o wiele szybciej, bo w zasadzie przez cały czas pojedziemy łagodnym zjazdem.
Jeżeli mamy możliwość przewozu rowerów samochodem, sugerujemy, żeby jazdę rozpocząć w Piosku lub w Bukowcu – dwóch niewielkich miejscowościach tuż za Jabłonkowem zlokalizowanych przy trasie samochodowej z Jabłonkowa do Istebnej. Z Cieszyna najwygodniej dotrzemy tu przez Trzyniec i Jabłonków (około 35-40 minut jazdy samochodem). Jest to zdecydowanie lepszy wariant, niż przez Ustroń i Wisłę, których lepiej unikać zwłaszcza w weekendy. Osoby nie mogące lub nie chcące korzystać z samochodu, mogą dojechać z Czeskiego Cieszyna pociągiem (kierunek Mosty u. Jablonkova), wysiadając w Boconowicach (najbliżej) lub Mostach. Oczywiście znamy takich, którzy wyruszą rowerem z Cieszyna i w taki sam sposób powrócą.
W przypadku dojazdu samochodem sugerujemy skorzystanie z dosyć dużego publicznego parking przy kościele ewangelickim (w tym miejscu rozpoczyna się trasa przedstawiona na poniższej mapie). Można też zaparkować kawałek dalej w centrum Piosku (punkt 2 na mapie) lub, jeżeli chcemy od razu wjechać na najciekawszy fragment szlaku, na parkingu pod wyciągiem w Bukowcu (punkt 3). W tym ostatnim przypadku trzeba się liczyć z brakiem miejsca, ponieważ jest to popularny punkt startowy dla wielu spacerowiczów.
Przyjmijmy więc, że jazda rozpoczyna się od parkingu przy kościele ewangelickim w Piosku. Do Bukowca jedziemy w ruchu ogólnym, który jest tutaj średnio umiarkowany. Generalnie należy zachować ostrożność, bo droga ma co prawda dwa pasy ruchu, ale jest dosyć wąska a kierowcy często niecierpliwi. Od Bukowca sytuacja polepsza się, bo trafiamy na początkowo wąską a potem coraz lepszą drogę dla rowerów, którą dojeżdżamy aż w pobliże centrum narciarskiego Kempaland (punkt 3).
Zbliżając się do tego miejsca obserwujemy wyłaniający się powoli stromy podjazd prowadzący do samochodowego przejścia granicznego w Jasnowicach – Bukowcu. Na szczęście w ostatniej chwili wykonamy unik skręcając w lewo, podobnie jak czyni to koryto Olzy. Dzięki temu, jadąc wzdłuż nurtu rzeki będziemy łagodnie nabierać wysokości.
Po kilkuset metrach docieramy do drewnianego mostu na Olzie (punkt 4). Sprawia wrażenie dosyć zaniedbanego, chociaż sama konstrukcja jest bez wątpienia solidna. W każdym razie lepiej nie ustawiać roweru prostopadle do kierunku ruchu, bo koło może wpaść w jedną ze szczelin między odeskowaniem. Na szczęście parę metrów dalej, już po polskiej stronie, rozpoczyna się wygodna asfaltowa droga, którą dojedziemy aż do Istebnej. Warto podelektować się tym odcinkiem, bo prowadzi tuż przy rzece i jest chyba najładniejszym fragmentem na całej trasie (punkty od 4 do 6). Jego walory docenimy szczególnie w upalne dni, gdyż droga wiedzie w cieniu wysokich istebniańskich świerków. Jest też okazja, by nieco orzeźwić się ze źródełka spływającego wprost ze stoku (punkt 5).
Między punktami 6 a 7 trasa wyjeżdża z cienia lasu, za to przed nami zaczynają roztaczać się panoramy stoków i przysiółków Jasnowic oraz Istebnej. Mamy czas na ich podziwianie, ponieważ ten 600 metrowy odcinek to jeden ze stromszych podjazdów na całej trasie.
Po osiągnięciu punktu 7 (skrzyżowanie ze zjazdem w stronę przysiółka Suszki) trasa wreszcie się wypłaszcza a nawet zaczynają się małe zjazdy, jest więc okazja, by znowu złapać trochę wiatru w płuca i we włosy. Dalej poruszając się pięknym świerkowym lasem już w bez większego wysiłku docieramy do centrum Istebnej. Tam przecinamy drogę wojewódzką 941 i jedziemy dalej w kierunku ośrodka narciarskiego pod Złotym Groniem. Jeżeli macie ochotę, można się tu zatrzymać, by coś przekąsić, wypić lub zjeść lody.
Od tego miejsca ruch samochodowy wyraźnie zmniejsza się aż wreszcie zanika całkowicie, gdyż zaczyna się odcinek drogi leśnej (punkt 9). Tu ostatni, szczególnie przyjemny fragment trasy. Dalej poruszamy się dobrej jakości asfaltem, który doprowadza nas aż do do zbiornika retencyjnego Gańczorka / Olza. Na mapie jest w tym miejscu oznaczona wiata turystyczna, ale to bardziej mroczna jama i warto z niej korzystać tylko w najgorszą pogodę, gdy trzeba szukać schronienia przed ulewą. W ładny dzień lepiej podjechać kilkadziesiąt metrów dalej i skorzystać z wygodnej ławeczki tuż przy zaporze. Ewentualnie pojechać kolejne kilkadziesiąt metrów i rozłożyć się na trawie tuż przy ujściu maleńkiego potoku do zbiornika. Oczywiście ten potok, który dałoby się przeskoczyć dwoma susami, to “nasza”, “cieszyńska” Olza.
Jeżeli ktoś nie lubi wylegiwania na trawie i chce trochę rozprostować kości po jeździe rowerem, może dalej ruszyć pieszo żółtym szlakiem spacerowym “Do źródeł Olzy”, by po około 700 metrach dotrzeć do małego źródełka, uznawanego za oficjalny początek Olzy.
Po pikniku możemy ruszać w drogę powrotną. Jak już wspomniano, teraz czekają nas prawie same zjazdy, więc możemy ruszać nawet po całkiem sporym posiłku bez obaw, że wysiłek wkładany w pedałowanie zaowocuje kolką.
Piotr Stokłosa
Ślad trasy