Granica w Cieszynie otwarta. Wreszcie, po kilku dniach niepokoju, sprzecznych wiadomości oraz pełnych zniecierpliwienia wizyt na granicy w końcu można bez żadnych ograniczeń wjeżdżać na teren Czech. Co prawda rano 30 czerwca kładka sportowa była jeszcze zamknięta, ale już po południu służby miejskie Czeskiego Cieszyna usunęły stalowe barierki. Nareszcie da się przespacerować dwoma brzegami, na przykład trasą #01: Dla taty Mikołajka.
Miejmy nadzieję, że taka sytuacja, czyli zamknięcie nadolziańskiej granicy, nigdy się już nie powtórzy. Przeżycie było to bowiem dosyć traumatyczne. Jeszcze raz potwierdziło się, że wolność jest jak powietrze – na co dzień niewidoczne, dostrzega się dopiero jego brak. Tym, którzy nie mieszkają w przygranicznym mieście i nie potrafią zrozumieć naszego uczucia klaustrofobicznego duszenia się, proponuję eksperyment. Wyobraź sobie, że mieszkasz w krakowskich Dębnikach i nie możesz wybrać się na Kazimierz, albo mieszkasz w Tychach a nie możesz pojechać do Sosnowca. Albo że jedziesz przez dowolne miasto samochodem i wolno ci skręcać w prawo, ale w lewo już nie.
Oby nigdy więcej widoczków jak na zdjęciu, na szczęście już nieaktualnym. Oby nigdy więcej zamkniętych granic!