Chyba nie ma lepszego sposobu na zwiedzanie dużych miast niż rowerem. Nie jesteśmy uzależnieni od sieci połączeń (choć te zwykle są całkiem przyzwoite) i stosunkowo szybko dotrzemy do rozproszonych w okolicy atrakcji. No i to, co zobaczymy po drodze, też warte jest dodatkowego wysiłku – często spotykamy zaskakujące widoki i ciekawe miejsca, o których pisze niewiele przewodników. Przyjemność z przemieszczania się rowerem jest jeszcze większa, gdy trafiamy do miasta przyjaznego dla cyklistów.
Jednym z takich miejsc jest Wiedeń, oferujący swoim mieszkańcom i turystom prawie 1300 kilometrów dróg rowerowych, tworzących spójną sieć, pozwalającą znajdować niekończące się kombinacje atrakcyjnych tras.
Większości turystów, którzy odwiedzali Wiedeń, kojarzy się on z katedrą Świętego Stefana (przy okazji, w jej okolice akurat lepiej nie wybierać się rowerem, bo będziemy musieli przepychać się przez tłumy turystów), sprzedawcami biletów pod Operą, ubranymi w stroje z epoki, Gustawem Klimtem, czekoladowymi Mozartkugeln, pałacami Schönbrunn i Hofburg, szalonym Praterem czy wreszcie z obowiązkowym „polskim akcentem” czyli Kahlenbergiem.
Ale miasto ma o wiele, wiele więcej do zaoferowania. Kto zboczy nieco z utartych wycieczkowych szlaków, z zaskoczeniem odkryje, że w znacznej części Wiedeń jest zieloną oazą i przyjemnym miejscem na spędzenie wiosennego lub letniego weekendu.
Ogromną rolę w zapewnieniu tego efektu odgrywa oczywiście Dunaj. Należy pamiętać, że w Wiedniu ta rzeka nie płynie pojedynczym nurtem, ponieważ równolegle do głównego koryta biegnie tzw. Neue Donau, czyli kanał wybudowany w celach przeciwpowodziowych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dwudziestego wieku. W rezultacie tej inwestycji powstała dwudziestokilometrowa wyspa Donauinsel, ulubione miejsce weekendowego grillowania wiedeńczyków.
Jednak najciekawszą atrakcją sportowo-rekreacyjną Wiednia jest moim zdaniem zamknięte starorzecze Dunaju, tworzące podłużne, łukowate jezioro o nazwie, jakżeby inaczej, Alte Donau. Znajdziemy tu spokojne małe plażyczki, na których możemy poopalać się a nawet zażyć kąpieli, przyglądając się jednocześnie żaglówkom i windsurferom śmigającym na tle nowoczesnych wysokościowców UNO City, czyli Vienna International Center mieszczącego agendy ONZ.
A już kilkaset metrów za tym nowoczesnym centrum biurowym, natrafimy na chilloutowe klimaty Zatopionego Miasta, gdzie warto wstąpić do tawerny na jednej z przycumowanych barek, by coś przekąsić popijając almdudlerem i przyglądając się roztańczonym amatorom salsy.
Taki jest właśnie Wiedeń – połączenie tradycji z nowoczesnością, techniki z czystą przyrodą, wielkiego miasta ze spokojem zatopionych w zieleni przedmieść, wielkomiejskiego szyku z wakacyjnym luzem. Nic dziwnego, że stolica Austrii od lat przewodzi rankingowi najbardziej przyjaznych miast do życia na świecie.
Tych, którzy wybiorą się tu rowerem zachwycają szczególnie różne rozwiązania infrastrukturalne, elegancko wplecione w tkankę miasta – drogi rowerowe ciągnące się wzdłuż wybrzeży, dobrze zaplanowane miejsca postojowe a w szczególności mosty, wysoko zawieszone nad wodami Dunaju z uwagi na przepływające rzeką statki i barki. Większością z nich rowerzyści łatwo dostaną się na drugi brzeg. Jednak nie będziemy przemieszczali się w sąsiedztwie ruchliwych i hałaśliwych tras samochodowych, lecz raczej skorzystamy z specjalnie wybudowanych kładek, podwieszonych po bokach lub poniżej nawierzchni.
Wiedeń jest też świetnym miejscem na rozpoczęcie lub zakończenie dłuższej rowerowej wyprawy. Na przykład można wyruszyć słynną Donauradweg prowadzącą aż do Regensburga. Nie musimy jednak od razu realizować tak ambitnych celów – wystarczy, jeżeli zaplanujemy sobie jednodniową wycieczkę wzdłuż “modrych fal” do Klosterenburga lub (dla bardziej wymagających) do Tulln.
A wszystko to mamy prawie pod nosem – od Wiednia dzielą nas niespełna cztery godziny jazdy samochodem. Zacznijmy więc już planować. Wcale nie tak wiele czasu pozostało do pierwszych ciepłych, wiosennych weekendów. Bo przecież “ta zima kiedyś musi minąć” i “jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”.
Piotr Stokłosa
Zobacz więcej zdjęć w galerii: