Gdy ktoś chce zaprezentować wzorcowe rozwiązania rowerowe w miastach, zwykle przywołuje Amsterdam i Kopenhagę. Warto jednak zajrzeć również do innych zachodnich aglomeracji, na przykład do Hamburga. Można śmiało stwierdzić, że robi się tu wiele, aby ułatwić życie rowerzystom. Jednak co ciekawe, typy nawierzchni są bardzo zróżnicowane, co jest konsekwencją faktu, że poszczególne odcinki były budowane lub remontowane w różnych okresach. Najstarsze drogi dla rowerów są wykonane z fazowanej kostki betonowej, najnowsze z asfaltu. W wielu miejscach zdarza się, że asfalt lub kostka przechodzą w szuter, czasami trafiają się nawet zwykłe chodniki z płyt. Powszechnie stosowanym rozwiązaniem są tu też chodniki z dopuszczonym ruchem rowerowym albo wręcz odwrotnie – dawne drogi samochodowe przekształcone obecnie w rowerowe z dopuszczonym ruchem samochodowym.
Niezależnie od standardu, wszystkie te rozwiązania łączy jedno słowo – SPÓJNOŚĆ. W Hamburgu rowerzysta nie musi co chwila zastanawiać się, jak teleportować się z punktu A do punktu B, gdzie zaczyna się kolejna droga lub pas dla rowerów. Dba się nawet o to, żeby w trakcie robót drogowych wytyczyć tymczasowe pasy ruchu dla cyklistów. Prawie zawsze możesz mieć pewność, że znajdziesz kontynuację swojej trasy w wybranym kierunku, w najgorszym przypadku w formie bezpiecznego połączenia z ruchem ogólnym.
Przykład Hamburga jest dowodem, że kluczem do udanej polityki rowerowej jest SPÓJNOŚĆ infrastruktury rowerowej. To wiedza, którą koniecznie powinni przyswoić polscy samorządowcy.
Piotr Stokłosa
Chciałbym coś skomentować